WIERSZE ORAZ INNE TEKSTY SHEMORE WOŁAJĄCE O POMSTĘ DO NIEBA
Założyłam temat z rysunkami. Teraz pora na temat o moim ulubionym zajęciu- pisaniu tekstów wierszopodobnych oraz listów, choć częściej będziecie widzieli to wcześniejsze. Dużo z nich jest na moim koncie na ask.fm. Jednak ja chcę wam dać je do oceny. :) A tu kilka napisanych niedawno:
1. Zacznijmy omawiać może sprawę czy świat dzisiejszy możemy jeszcze nazwać światem? Rychlej można go by tak porównać do jabłka, które powoli staje się co raz bardziej robaczywe.
2. - A dzisiaj? A dzisiaj co mam zrobić? Za co mam ginąć? Za jakie rany? Za jaki ból? Za jaką przyczyną? Otóż. Potnę się raz jeszcze ostatni, ale tak głębiej. I otóż teraz ten moment nadchodzi kiedy przyciskam żyletkę do żył i boję się teraz tego bólu co ma nastąpić, jednakże skoro to ma być następstwem tego całego burdelu jakim jest mój sens istnienia przezwyciężam strach. Już widzę jak sączy się moja krew. Już słyszę śmierci melodyjny jakiś śpiew. Już słyszę moje słowa do wypowiedzeń niepodobne, prędzej zaś do jakiś szeptów przerywanych. I oto teraz. Tnę się po raz ostatni, umrę przysłowiowo po raz ostatni, chcę krzyczeć z bólu po raz ostatni, boli mnie po raz ostatni, cierpię po raz ostatni, płaczę po raz ostatni. I oto wśród łez rozpaczy i całego absurdu mej głupoty czekam z uśmiechem na twarzy, czekam.
|
Hmm, zależy od perspektywy. Przeważnie oceniam wszystko z dwóch bądź więcej perspektyw, a więc właśnie.
Gdy chodzi o wykonanie, przyznam, masz talent. Ciężko znaleźć tekst, którego nie czyta się z politowaniem, bądź lękiem. Czytając można zauważyć pare rymów, i pomysł. Gdy jednak chodzi o treść, cóż, co do pierwszego mam mieszane uczucia. Z tym pierwszym kojarzy mi się dzisiejsza polska polityka. Choć wiem, że chodzi o co innego. To jedynie skojarzenie. Gdy chodzi o treść drugiego, niezbyt mi się podoba. Nie lubię takich "dramatycznych" rzeczy, kiedy słyszę o żyletkach i cięciu się, aż pięści mi się zaciskają. Nie wiem, jak ludzie mogą coś takiego robić i wcale a wcale takich ludzi nie rozumiem. Rozumiem, aby być skrzywdzonym przez świat, ponurym z tego powodu bądź złym na osoby uprzykrzające życie, ale szlak mnie trafia gdy ktoś głosi naokoło swoje problemy i tak się chwali, że używa żyletek nie do tego, co powinien. Czasami boję się czytać takie rzeczy, bo sama nie chcę tak nisko upaść.
A więc: wykonanie-doskonałe. moja opinia o treści-...
Proszę nie uznaj mojej opinii za hamską, po prostu zawsze miałam specyficzne podejście do takich treści.
|
Nie, nie uznaję tej opinii za chamską, tylko szczerą. :) Co do pierwszego wiersza, to trafiłaś dobrze, polityka, ale i nie tylko. Chodzi o cały zestaw wydarzeń, które powoli następują; 3 katastrofa w tak krótkim czasie, śmierć niektórych dzieci poprzez nieodpowiedzialność matek. A ten drugi był częścią odpowiedzi na pytanie "Co sądzisz o samobójcach?", a więc dopisałam wierszyk, bo miałam wenę. Ale miałam wątpliwości, czy wstawiać, czy nie. Takie, jakbym wcielała się w rolę samobójcy, a lubię się czasem wcielać w niektóre role.
A tutaj macie takie jakby opowiadanie, niedokończone, bo nie mam weny. Jest też na SLZ, ale warto je też dać tutaj. :)
Spotkanie rodzeństwa
A kiedy sen wieczny pokrył powieki jego śniło się Tanabiemu jak po skale szarej się wspina, że szpon, jakby śmierć, ciągnie go za łapę ku mrocznym dnie jak on się potyka i wspina ku górze i traci już siły, nie może wytrzymać. Poczuł wreszcie na swej łapie jakoby mokrą trawę jakby koniec drogi. Wszedł wtem na łąkę na końcu skały i poczuł ulgę i spełnienie. Szedł na przód, a oczy jego napotykały kwiaty. Delikatne, kolorowe, radość niosące, optymistycznie uśmiechające, życzliwie patrzące jakoby wśród nich przesiadywała duszyczka małej Uzuri i była szczęśliwsza niż kiedykolwiek. -Tanabi, Tanabi! Lew zatrzymał się wtem jak wyryty, obejrzał się i nic. -Tanabi, braciszku! I usłyszał szczęście swoje. -Uzuri? -Tanabi, Tanabi!! A jemu jakby łzy do oczu napłynęły, serce poczęło mocno dudnić w piersi, a zachwyt i radość ze szczęściem tęsknotą upojone zakrywały mu całe oblicze. -Uzuri, Uzuri! Porwał się wnet poleciał niczym strzała ku niej, a gdy był tuż przy owej rozłożył swe ramiona szeroko aby ona mogła się rzucić w objęcia jego jak lwiątko, którym przecie była. A on aż upadł na trawę mokrą a radość nie odejmowała im uśmiechu. I zaczęli obsypywać się przeróżnymi pytaniami z troską jak zwykło czynić miłujące się rodzeństwo. -A Carissime? -Żyje spokojnie. -A ciocia Nessie? -Spokojnie nad tamtą czuwa pilnie jak to zwykła mać nad swą córą. -Nawet nie wiesz, jak mi o tym słyszeć miło. -Uzuri, gdziem jest? -Tu, gdzie trosk ci brak zupełny gdzie szczęście nawiedza trawy jakiem bliskie ci one niczym uszom śpiew ptasi. W raju jesteś. W niebie. Tutaj nikt nas nie rozdzieli. Śmierć za nami uciekła i nie wróci. -Słyszeć mi miło twe słowa. Dziękuję. I wtem utulił ją do swej uradowanej piersi, a nosek jej swym ozorem ulizał dając tym dowód braterskiej miłości. -Nie wiedziałem, gdziem jest. Lecz gdy cię odnalazłem obaczyłem niebo w twych oczach potulniejsze mi bardziej niż kiedykolwiek. Mówiłem ci wcześniej iże matula nasza dała ci mienie zbyt trafne? Uzuri. Piękno, które kryje się w serduszku twoim daje mi to do zrozumienia. A ta uśmiechnęła się szeroko, cudownie i spojrzała nań czuła i radośnie tak optymistycznie...! -Nawet nie wiesz jak bardzo stęskniłem się za twoim uśmiechem. Serce. A ona wtuliła się wtem w grzywę jego i nie chciała z niej wychodzić. W niej ona się czuła po prostu- bezpieczna.
Ciąg dalszy być może kiedyś nastąpi. :)
|